NA TROPIE RELACJI Z PSEM – UWAGA, TO WCIĄGA!
Długie godziny w deszczu, dłonie sztywne od mrozu, przedzieranie się przez chaszcze o najdziwniejszych porach dnia i nocy? Co sprawia, że opiekunowie psów decydują się na taki sposób spędzania czasu? Po co miesiącami trenować coś, co nie tylko na pierwszy rzut oka nie przydaje się w codziennym życiu, ale wręcz „psuje” psy? Tropienie daje odpowiedź na każde z tych pytań!
Tropienie użytkowe to dziedzina, która od kilku lat bardzo prężnie rozwija się w Polsce. Kiedy w 2014 wsiąknęłam w tę dyscyplinę niemal od pierwszego treningu, mało kto o niej słyszał. Dostęp do wiedzy był bardzo ograniczony, nieliczne osoby prowadziły seminaria. Aktualnie mamy nie tylko trenerów w większości województw i sporo aktywnych grup tropiących, ale też dostęp do wielu seminariów zagranicznych. Coraz większą popularnością cieszą się też próby tropienia użytkowego PL MT, mające na celu rzetelną ocenę poziomu wyszkolenia polskich zespołów tropiących (więcej na ten temat można przeczytać na stronie www.tropienieuzytkowe.pl – inicjatywa działa na zasadzie non profit i jest dostępna dla każdego).
Czym właściwie jest tropienie?
Przede wszystkim jest to jeden z rodzajów pracy węchowej (obok detekcji i pracy górnym wiatrem), historycznie wykorzystywany w służbach takich jak: policja, wojsko, straż graniczna czy straż pożarna. Stąd podział na tropienie „użytkowe” oraz sportowe, znane z zawodów IPO. Tropienie polega na odnalezieniu konkretnej osoby na podstawie jej indywidualnego zapachu pobranego przez psa z przedmiotu, którego ta osoba dotykała (na przykład szalika, breloka od kluczy, czy klamki samochodu). Psy zawsze pracują na lince (o długości 5-10 m.), która stanowi narzędzie komunikacji z przewodnikiem. Tropienie jest więc pracą zespołową: do rozwiązania bardziej skomplikowanych zadań niezbędna jest współpraca pomiędzy psem (używającym nosa) i człowiekiem (posiłkującym się dedukcją).
Jak wygląda proces tropienia?
Charakterystyczne dla wszystkich rodzajów tropienia jest to, że pies porusza się przede wszystkim tzw. dolnym wiatrem. Kieruje się cząsteczkami zapachu pozostawionymi na ziemi przez „zaginioną” osobę – w naszym przypadku pozoranta. Pies idzie po śladzie (ścieżce zapachu), poruszając się od najstarszego zapachu do coraz świeższego. Dla porównania w pracy tzw. górnym wiatrem pies szuka najwyższego stężenia zapachu ludzkiego i nie ma dla niego znaczenia którędy człowiek doszedł do danego miejsca. Pies tropiący ma więc za zadanie odtworzyć trasę, po której poruszał się pozorant. Podsumowując, mamy trzy podstawowe elementy tropienia: pobranie zapachu ze wskazanego przedmiotu (nawęszenie), przemieszczanie się po śladzie i identyfikacja „zadanej” osoby.
Czym właściwie jest mantrailing?
W obrębie samego tropienia można wyróżnić kilka szkół i technik pracy. W mantrailingu, którym zajmuję się na co dzień, koncentrujemy się na tropieniu człowieka. Nie trenujemy znajdowania pozostawionych na śladzie przedmiotów (co różni tę dyscyplinę od trackingu).
Dopuszczamy też pewną dowolność w sposobie pracy psa: nie każdy idzie przez cały czas z nosem przyklejonym do ziemi i dopóki nie wpływa to na skuteczność pracy – nie stanowi problemu.
Największą wartością, jaką dostrzegam w mantrailingu jest to, że kluczem do efektywnej pracy na śladzie jest doskonała komunikacja między psem i przewodnikiem. Opiekunowie psów miesiącami uczą się rozumieć zachowania swoich podopiecznych. Trenujemy też jasną komunikację wobec psa, tak aby dobrze rozumiał momenty, w których chcemy mu pomóc. Zależy nam, by chętnie się po tę pomoc zwracał, kiedy rzeczywiście jej potrzebuje. Bardzo dobrym narzędziem w treningu są filmy, dzięki którym można każdy element przeanalizować krok po kroku. Dobry trening nie może się też obyć bez porządnego planu i monitorowania postępów. A jest co śledzić, bo na trening tropienia składają się tysiące kombinacji zmiennych, od zmian podłoża, przez naukę poszczególnych umiejętności (pokonywanie przeszkód, praca w rozproszeniach etc.), aż po pracę w zatłoczonych miejscach.
Tropienie jest mało widowiskowe, kiedy się na nie patrzy z boku, jednak dostarcza niepowtarzalnych wrażeń, kiedy trzyma się w rękach linkę i podąża za psem – zwłaszcza, kiedy tylko on ma jakiekolwiek dane na temat położenia pozoranta! Ćwiczone regularnie niesie też za sobą mnóstwo plusów.
Jakie korzyści płyną z tropienia?
Przede wszystkim, dzięki dobrze przemyślanemu (!) treningowi tropienia, psy nabierają pewności siebie. Często mają pierwszą w życiu okazję do tego, żeby naprawdę wykazać się swoimi możliwościami. Zyskują okazję do podejmowania decyzji i partnerskiej współpracy z człowiekiem. Oprócz tego, tropienie jest sporym wysiłkiem umysłowym, dzięki czemu zaspokaja potrzeby poznawcze psa (bo nie tylko zabawki i dobra karma dla psa jest ważna). W efekcie opiekun ma zmęczonego towarzysza (co doceniają zwłaszcza właściciele psów, których nie da się zmęczyć fizycznie).
Tropienie pozwala też na nawiązanie lub znaczną poprawę kontaktu między człowiekiem i psem, który wcześniej nie wykazywał zbyt dużego zainteresowania innymi formami treningu. Mimo że tropienie ludzi nie leży w naturze psów (nie ma tu mowy o zachowaniach instynktownych), to dla wielu zwierząt jest to zadowalający substytut polowania!
Ogromną zaletą mantrailingu jest też to, że może się nim zajmować niemal każdy człowiek i każdy pies (podkreślam, że nadal mówimy tu o rekreacji, ponieważ póki co w Polsce nie ma oficjalnych procedur pozwalających cywilnym grupom tropiącym na udział w akcjach ratowniczych, do których konieczna byłaby selekcja zespołów).
Jakie psy mogą tropić?
W ciągu kilku tysięcy godzin, które spędziłam prowadząc treningi tropienia, miałam do czynienia z psimi przedstawicielami niemal wszystkich grup FCI (za wyjątkiem bodaj chartów) oraz z wieloma uzdolnionymi kundelkami. Mantrailing nie wyklucza – jeśli tylko stan zdrowia pozwala psu na (niekoniecznie mocne) ciągnięcie w szelkach, a nos działa sprawnie – nie ma przeciwwskazań do treningów. Dość często zdarza się, że tropią emerytowani psi sportowcy, którzy nie mogą już startować w swojej, bardziej wyczynowej, dziedzinie, a domagają się jakiejś aktywności. Najstarsza suczka, jaka ze mną tropi, ma prawie 14 lat, najmniejsza była chihuahua, która zamiast linki miała doczepioną do szelek sznurówkę!
Większym wyzwaniem, niż kondycja psa, są raczej możliwości opiekunów w zakresie wolnego czasu. Treningi tropienia odbywają się w grupach – przewodnicy psów są jednocześnie pozorantami dla pozostałych (i wierzcie lub nie, ale bycie pozorantem to najważniejsza lekcja z tego całego przedsięwzięcia!) a jednorazowe spotkanie trwa ok. 3 godzin.
Tropić może więc każdy pies, który ma nos i każdy człowiek, który jest w stanie wygospodarować na to kilka godzin w tygodniu. Warto zaznaczyć, że psom tropiącym przydaje się też trochę codziennej ogłady, w tym zwłaszcza umiejętność odpoczywania w transporterze. Jeśli więc jesteś opiekunką/opiekunem „szalonego” psa, zacznij od kursu podstawowego posłuszeństwa lub konsultacji zoopsychologa (w zależności od potrzeb).
Jakiś czas temu w sieci pojawiało się sporo informacji na temat rzekomo wyciszającego wpływu tropienia. Niestety, nie jest to takie proste. Mantrailing, jak każdy trening, może wyciszać lub pobudzać. Kiedy nie jest ukierunkowany na pracę nad konkretnymi problemami, a jedynie na samo tropienie – raczej pobudza. Prawdą jest jednak, że tropienie może być doskonałą terapią wspomagającą dla psów problemowych. Zdarzało mi się pracować zarówno z psami lękowymi, jak i tymi, które reagowały nadmierną agresją. W obu wypadkach treningi tropienia przynosiły dobre rezultaty. Zaznaczam jednak, że aby tak się stało, niezbędne są konsultacje i dopasowany do potrzeb danego psa plan działania. Mantrailing bywa cennym wsparciem terapii, jednak nigdy jej nie zastępuje. Może za to stanowić doskonały sposób budowania więzi z psem, istotną lekcję współpracy i komunikacji, a przede wszystkim świetną rozrywkę zarówno dla psa, jak i człowieka. Uważajcie, tropienie wciąga!
Magdalena Warońska – psycholog, założycielka
i trenerka szkoły tropienia Scent Mind