JAK NAPRAWDĘ WYGLĄDA UTYLIZACJA ZWIERZĄT DOMOWYCH?

14.11.2023

Czy powinniśmy nadal zgadzać się na utylizację naszych przyjaciół? Czy to pasuje do obecnego stosunku właścicieli do swoich pupili, a może stwarza więcej cierpienia?

Utylizacja zwierząt… Staramy się o tym nie myśleć, jak najszybciej zapomnieć i nie dociekać. Myślę jednak, że warto zapoznać się z tematem i w końcu zacząć mówić o tym, jak nasze czworonogi (członkowie naszych rodzin) są traktowane przez prawo – już po śmierci.
Otóż w rozumieniu polskiego prawa, zwierzęta towarzyszące (psy, koty, gryzonie, niektóre ptaki, gady i płazy) stają się w końcu odpadem. Niestety nikt jeszcze nie podjął się “kategoryzacji”, że zwierzę po śmierci nadal jest zwierzęciem, a nie odpadem.

Co dzieje się z ciałem zwierzęcia po śmierci?

Na ten moment prawo jest jakie jest, a utylizacje zwierząt odbywają się w całym kraju, na szeroką skalę. Jak zatem wygląda sam proces utylizacji zwierząt? Niewiele osób wie, bo (na szczęście) właściciel praktycznie w tym procesie nie uczestniczy. Jego rola sprowadza się do pozostawienia ciała swojego przyjaciela w klinice weterynaryjnej lub innym miejscu, które ma podpisaną umowę z utylizatornią (np. schronisko).

Po jakimś czasie, który zależy od zakładu utylizacyjnego (może to być nawet kilka tygodni!) przyjeżdża duży samochód transportowy, który wykonując “trasę”, zbiera wszystkie zwierzaki.
Od tych które ktoś zostawia u weterynarza, po te przejechane na drodze… Tym sposobem właściciel pupila i utylizator nie mają ze sobą kontaktu i dobrze, bo jeśli mam być szczery – byłoby to mocno traumatyzujące dla rodziny.
Zwierzę jest pakowane do worka, albo ostreczowane folią. Na takim worku jest podana waga i gatunek zwierzęcia (pies, kot). Taki transport odbiera też zwierzęta z gospodarstw i odpady z rzeźni. Po całej trasie, pojazd wraca do zakładu utylizacyjnego, gdzie wszystkie “odpady” zostają zutylizowane.

Wydaje mi się, że ludzie oddają swoje zwierzęta do utylizacji z braku zrozumienia czym ona jest. Gdyby byli świadomi, jak wygląda ten proces, nie podjęliby takiej decyzji. Chyba, że jest im obojętne, co dzieje się z ciałem po śmierci.
Moim zdaniem można to porównać do takiej sytuacji: mamy dobrego przyjaciela (człowieka). Codziennie się z nim widzimy, spędzamy czas. Zdarza się, że nas denerwuje, ale jest w porządku i zawsze do niego wracamy :) Potrafi nas rozbawić, chodzimy razem do restauracji, na spacery… Pewnego dnia, po piętnastu latach znajomości nasz przyjaciel umiera. Nie ma rodziny, która podjęłaby się pochówku, ale my możemy oddać jego ciało do szpitala. Po miesiącu przyjedzie auto, zabierze go i zostanie zutylizowany razem z odpadami ze szpitala i innymi zwłokami. Z jego prochami w sumie nie wiadomo co się stanie…

Czy chciałbym tak postąpić ze swoim przyjacielem? Czy chciałbym, żeby mnie tak potraktowano? Oczywiście to jest fikcja – nie robi się tak z ciałami ludzi. A ze zwierzętami owszem… Dlaczego?

Czy mamy alternatywę do klasycznej utylizacji?

Tak, na przykład kremacja jest procesem znacznie odbiegającym od utylizacji. Pracownicy cmentarza i krematorium mają kontakt z rodziną od początku do końca, widzą cierpienie właściciela i doskonale zdają sobie sprawę z wagi całego wydarzenia.

Przy odbiorze pupila (czy to z domu, czy od weterynarza) przed kremacją i pochówkiem, rodzina ma czas, aby pożegnać się ze swoim przyjacielem. Sama świadomość tego, że kierowca i osoba wykonująca pochówek nie jest anonimowa, mocno uspokaja. Właściciel dobrze wie, co dzieje się z ciałem pupila, a to również jest niezwykle ważne.

Czy można pochować swojego futrzastego przyjaciela na własnej posesji?

Poza usługami cmentarzy dla zwierząt nie mamy alternatyw dla utylizacji. W Polsce (i nie tylko) prawo nie pozwala na zakopanie ciała pupila na własnej posesji.
Jest nas coraz więcej i dotyczy to także zwierząt. Nie możemy pochować pupila gdziekolwiek – stanowi to zagrożenie nie dlatego, że jedna osoba to zrobi, tylko że wszyscy zaczną tak robić. Wtedy ilość pochowanych nielegalnie zwierząt, zacznie stanowić zagrożenie biologiczne.
Niektórzy też mogą czuć się niekomfortowo, wiedząc że sąsiad na ogródkach działkowych pochował trzy koty i dwa duże psy. Jeśli ktoś chowa pupila na swojej posesji, w lesie bądź parku, nie chroni ciała przed dzikimi zwierzętami, które po prostu potraktują martwe zwierzę, jak ukryty pokarm.

Opiekun przechodzi pełnoprawną żałobę.

Poza tym, prawdziwa ceremonia pochówku może pomagać… Żałoba jest złożonym procesem podzielonym różne etapy. My, pracownicy, natykamy się zawsze na jeden z tych etapów: czasem jest to gniew, czasem smutek. Kremacja (albo pochówek) są bardzo ważne w całym procesie, bo stanowią “szpilkę” w osi czasu, do której żałobnik może się odnieść. Najczęściej po tym, następuje ostatni etap żałoby: pogodzenie się ze stratą. Cierpienie jest bardzo indywidualną kwestią, osoby, które spotykam na cmentarzu często są zamyślone i szczerze się z tym utożsamiam. Mam szczerą nadzieję, że z czasem jest im coraz łatwiej.

Trzeba pamiętać, że przy osobie, która straciła zwierzę nie można używać słowa “zdechł”. Mimo, że jest to prawnie poprawny termin – jest krzywdzący dla osób, które przeżywają żałobę. Nie można też próbować poprawiać humoru na siłę, sugerować aby rodzina poszukała nowego zwierzęcia na miejsce tego, które umarło. Osoby po takiej stracie muszą same dojrzeć do tej decyzji. Dla mojej rodziny to było 6 lat, po śmierci ostatniego psa.

0
    0
    Twój koszyk
    Twój koszyk jest pustyWróć do sklepu
      Calculate Shipping